Cassis z browaru Lindemans
Cassis z browaru Lindemans
Jedziemy z kolejnym owocowym kwachem od Lindemansa, pewnie znowu słodkim jak diabli. Tym razem jednak z naturalnie kwaskowatych i cierpkich owoców, czyli z czarnych porzeczek, więc może nie będzie źle. Zobaczmy.
Wygląd. Barwa ciemnej czerwieni, taki sok z czarnej porzeczki rozcieńczony pół na pół z wodą. Mętne, nieprzejrzyste. Pianka na pół palca, jasna, ale zabarwiona na różowo, drobnopęcherzykowa. Niespecjalnie trwała.
Aromat. Przede wszystkim sok z czarnej porzeczki, taki z kartonu. Nie jest to cierpki zapach świeżych porzeczek, a właśnie soku z supermarketu. Pod dość słodkimi czarnymi porzeczkami czai się nuta białego wina. Całkiem przyjemny, niezbyt agresywny.
Smak. Zaskakująco przyjemny, mało w nim słodyczy. Jednoznacznie kojarzy się z owocami i obok sztucznawo smakującego aromatu zdecydowanie daje się wyczuć tam też naturalny sok. Kwaśność jest zdecydowanie dominująca i jest głównie porzeczkowa (faktycznie kojarzy się z jedzonymi prosto z krzaka porzeczkami, ale raczej czerwonymi, które są znacznie kwaśniejsze od czarnych). Jest też nuta winna, a jakże, ale mocno schowana za porzeczkami. Jest też delikatna goryczka kojarząca się z ogonkami owoców porzeczki albo z rozgryzanymi pestkami.
Goryczka. W zasadzie żadna poza wspomnianą lekką goryczką podobną do rozgryzanych pestek, odczuwalna z tyłu języka i na początku przełyku.
Odczucie w ustach. Średnie wysycenie drobniusieńkimi bąbelkami. Niska pełnia.
Ogólne wrażenie. Noo, tym razem jednak było fajnie! W aromacie może bez jakiegoś wielkiego szału, ale smak bardzo mi podszedł. Piwko świetnie orzeźwia, słodycz jest zredukowana do minimum. Takie piwko chętnie bym powtórzył, zwłaszcza latem. Mniam!
Cassis (Lindemans)
Skład: b.d.