Pêcheresse z browaru Lindemans
Pêcheresse z browaru Lindemans
Drugi z kwaśnych bronków z Lindemansa to Pêcheresse. Tym razem wzbogacony sokiem z brzoskwini, cukrem i jakimś słodzikiem pochodzenia naturalnego, cokolwiek by to nie było. Czyli znów będzie słodkie bardziej niż kwaśne. No nie powiem, zapowiada się słabo…
Wygląd. Złociste, klarowne. Piana niemal zerowa, natychmiast znika.
Aromat. Słodki, smakuje trochę jak guma Turbo. Taka lekko chemiczna brzoskwinia. Gdzieś tam w tle przebija się kwaskowaty aromat winny, ale jest totalnie przykryty tą brzoskwinią.
Smak. Głównie idący w stronę kwaskowatości, takiej owocowej, cytrynowej i delikatnie winnej (szampan). Poza tym stosunkowo słodkie, ale zdecydowanie z balansem w stronę smaku kwaśnego.
Goryczka. Brak.
Odczucie w ustach. Średnie wysycenie z bardzo drobnymi bąbelkami, leciutko musujące. Niska pełnia.
Ogólne wrażenie. Jako piwo, dla mnie to się nie nadaje do picia. Ale już jako napój orzeźwiający, jest nieźle. Podoba mi się balans między słodyczą a kwaskowatością, nadający napojowi (bo nie chcę nazywać go piwem) fajnej rześkości. Pije się całkiem przyjemnie. Smakuje bardziej mojej dziewczynie niż mnie.
Pêcheresse (Lindemans)
Skład: b.d.