Leprechaun z browaru Setka
Leprechaun z browaru Setka
Trzeci i ostatni bronek z Setki, jaki udało mi się nabyć, to Leprechaun, czyli amerykański stout. Dość lekki, bo ledwie 13°Blg i 4,8% alkoholu, ale to w sumie tłumaczy napis na etykiecie „American Dry Stout”, sugerujący, że to mimo wszystko irlandzki stout, nachmielony tylko po amerykańsku. American Stout jest bardziej ekstraktywny i ma większą zawartość alkoholu. Piwo mieści się jeszcze w kategorii American Porter, ale nie czepiajmy się szczegółów. Uwarzyli lekki stout, sypnęli amerykańskiego chmielu, coś napisać musieli.
Wygląd. Czarne, nieprzejrzyste. Piana wysoka na jeden palec, beżowa, drobna z okazjonalnym średnim bąbelkiem tu i ówdzie. Dość trwała i ładnie zbudowana, lepka, zdobiąca szkło.
Aromat. Całkiem przyjemny baland między palonością (kawa) a chmielami (słodkawe, owocowo-kwiatowe aromaty). Nie za intensywny, ale zapowiadający niezłe piwo. Po chwili aromaty chmielowe słabną i są przykrywane palonością.
Smak. Wytrawne i mocno palone. Bardzo dużo tu paloności w stylu zwęglonej skórki od chleba. Pod spodem czai się delikatna słodowość (karmel), ale na granicy percepcji. Chmiel nie wniósł chyba zbyt wiele do smaku.
Goryczka. Średnia, palona, przyjemna.
Odczucie w ustach. Pełnia niska ze wskazaniem na średnią. Piwo jest lekkie, rzadkie. Wysycenie niziutkie.
Ogólne wrażenie. W sumie niezłe piwko. Tej amerykańskości mogłoby być trochę więcej, a poza lekką i zwiewną kwiatowością w aromacie, nie ma tam nic, co mogły wnieść chmiele zza oceanu. Moim zdaniem równie dobrze (a może nawet lepiej) byłoby gdyby sypnęli do piwa zwykłego EKG, czy innego Fuggles. W tagach zostawię to piwo opisane jako zwykły stout, bo moim zdaniem w ten styl jak najbardziej się wpisuje i w jego ramach piwo jest jak najbardziej przyzwoite.
Leprechaun (Setka)
Skład: woda, słody (pale ale, jęczmień palony, Special X, czekoladowy), płatki jęczmienne, chmiele (Cascade, Centennial, Warrior), drożdże S-04