Gueuze z browaru Lindemans
Gueuze z browaru Lindemans
Owocowe lambiki się skończyły, czas zatem przejść do innych stylów kwaśnego piwa. Następny na horyzoncie jest Gueuze, ponownie w wykonaniu browaru Lindemans.
Wygląd. Ciemnozłociste, bardzo delikatnie zamglone, ale w sumie niemal klarowne. Dość licha, niewysoka biała piana, drobna, nietrwała i szybko redukująca się do ledwie mgiełki, a z czasem do zera. Nie zdobi szkła.
Aromat. Niewyraźny, delikatnie winny, z muśnięciem owoców (jabłko). Po zakręceniu szkłem pojawia się dość ciężki aromat kojarzący się z oborą, zwierzęcymi odchodami. Zakładam, że to są te nuty wiejskie, których w tym stylu powinienem się spodziewać.
Smak. Nienachalnie kwaśny oraz winny, przypominający wytrawnego szampana. Kwaśność, podobnie jak w szampanie, wpada z tyłu jamy ustnej w leciutką gorycz, czy też cierpkość, zyskującą nieco na mocy wraz z kolejnymi łykami. W tle bardzo delikatna słodycz, ale zasadniczo piwo jest wytrawne, zwłaszcza w finiszu.
Goryczka. Poza delikatną, gorzkawą cierpkością, brak.
Odczucie w ustach. Pomimo, że piwo jest ewidentnie wytrawne, sprawia wrażenie półpełnego. Wysycenie niskie do średniego.
Ogólne wrażenie. To mój pierwszy w życiu przedstawiciel gatunku, więc oczywistym jest, że nie wiem, czego się dokładnie spodziewać. To, co zidentyfikowałem jako nuty wiejskie, nie zachwyca mnie, a smak, pomimo, że całkiem przyjemny, to jednak ciężko mi uznać za orzeźwiający, głównie za sprawą cierpkiej goryczki w posmaku. To, co wyczułem w piwie w większości pokrywa się z opisem stylu BJCP, więc oceniając stylowość, pewnie bym stwierdził, że jest OK. Niestety moja subiektywna ocena przyjemności z wypicia tego piwa jest słaba. Może to nienajlepszy przedstawiciel gatunku, a może to po prostu nie mój styl.
Gueuze (Lindemans)
Skład: woda, słód jęczmienny, pszenica, cukier kandyzowany, chmiel, drożdże