Pub Crawl #2
Kolejna wycieczka do Poznania, kolejna rundka po lokalnych multitapach. Był piątek, do tego dzień był gorący jak diabli, więc wszystkie knajpy były tak nabite, że nie było gdzie posadzić zadka. Ale daliśmy radę.
Ministerstwo Browaru Wroniecka: Vermont IPA (Pinta)
Vermont IPA, 6,1%, 15,5°. Nigdy wcześniej nie piłem tego piwa, a wydaje mi się, że to był w Polsce pierwszy przedstawiciel szału na New England/Vermont IPA. Trzeba było nadrobić. Okazało się, że piwerko jest owocowe, przede wszystkim cytrusowe z domieszką moreli. Grejpfrutowa goryczka nie zwaliła mnie z nóg, ale przyjemnie podkreślała cytrusowy smak. Podejrzanie szybko znikało, więc musiało być niezłe, a już na pewno bardzo pijalne. 4/5
Ministerstwo Browaru Wroniecka: The Butcher (Brokreacja)
Red IPA, 7%, 16°. Bardzo ciemne, wręcz brązowe. Za ciemne chyba. Przyzwyczaiłem się, że czerwona IPA powinna być słodowa, wręcz melanoidynowa i zawierać chmiel Mosaic (tak było w przypadku Po Godzinach z Ambera, tak było w moim domowym, wreszcie to samo było z Rudą Marudą z browaru Waszczukowe). I tak sobie to wyryłem w mózgu, że stwierdziłem, że czuję winogrona. Okazało się, że to po prostu aromatyzowana winogronami cygaretka kolegi, ale to dopiero stwierdziłem po sprawdzeniu składu piwa online. Gdy już odseparowałem rozpraszające zapachy z otoczenia, okazało się, że piwo jest chmielowe, ale tak klasycznie: cytrusowo i sosnowo. Smak bardzo podobny. Dość wytrawne, ze słodowością ukrytą głęboko pod chmielem. Moim zdaniem nic szczególnego. 3,5/5
Dom Piwa: Balios (Roch)
Forest Bomb Black IPA, 6,2%, 16,5°. Piwo filtrowane na gałęziach świerku. Ciekawe. Aromat okazał się dość dziwny, bo obok klasycznego prażonego słonecznika i cytrusów pojawiło się jakieś zielsko. Nie wiem, czy to ten świerk, czy nie. Do tego wkradła się lekka skarpeta. Czyżby kwas izowalerianowy? W smaku też było nietypowo, choć tu już łatwo przypisać efekt świerkowi. Niby normalna czarna IPA, prażono-cytrusowa, ale do tego doszedł orzeźwiający, wręcz chłodzący efekt menotolu. Zupełnie jakbym ssał miętówkę i popijał piwem. Nienajgorsze, ciekawe piwo. 3,5/5
Dom Piwa: Ekstaza Pramakaka (Harpagan)
Mango Lassi Pale Ale, 4,7%, 12,5°. Piwo z dodatkiem laktozy i mango (nie wiem, w jakiej postaci). Spróbowałem go od kolegi, bo sam jakoś nie miałem ochoty na takie wynalazki. Laktozy nie było specjalnie czuć, za to mango dało landrynkowy aromat. Słodkawe, owocowe, ze średnią goryczką — taki tam sobie jasny ejl, niby niezły, bez specjalnego szału. 3/5
Dom Piwa: Klątwa Masztalerza (Harpagan)
Wild Wheat Ale, 5,6%, 12,5°. Podczas gdy kolega sączył Pramakaka, ja zamówiłem sobie piwerko kwaśne. Ponoć zakażone mieszanką bakterii kwasu mlekowego i Brettów, chociaż od samego początku dawał się wyczuć tylko kwas mlekowy. Fajnie cytrynowo, do tego jakieś tam nieśmiałe dodatkowe owocki. W smaku już dzikusy wyszły i obok cytrynowej kwaśności kwasu mlekowego, był też funk. Piwo wytrawne, jak to z Brettami bywa, chociaż gdzieś tam w tle było jeszcze trochę słodyczy. Przyjemne, rześkie, lekko kwaskowate piwo. 4/5
Dom Piwa: Porter (Konstancin)
Imperialny porter, 8,3%, 24°. Dlaczego „porter”, ale nie „bałtycki”? Bo użyto drożdży górnej fermentacji (niby w stylu, ale skoro na butelce nie napisali, że bałtycki, to i ja nie napiszę). A do tego wędzonego słodu i suszonej śliwki. Czyżby kolejne Imperium Prunum? Otóż nie, moim zdaniem. Jak na porter, piwo bardzo poprawne: było mnóstwo czekolady, sporo suszonej śliwki (aż spytałem, ile to leżakowane, bo myślałem, że to nuty utlenienia; dopiero wtedy mnie uświadomiono, że to sama śliwka to wniosła), opiekaności, skórki od chleba. W smaku to samo, chociaż z mocnym akcentem na czekoladowość i słodycz. Czego można się spodziewać po 8,3% alkoholu z 24°Blg. Dobre piwo, intensywne, ale moim zdaniem za słodkie, zbyt ciężkie i trochę przez to męczące. 4/5