2028 Space Odyssey, Raduga
2028 Space Odyssey, Raduga
Obrodziło Radudze w RISy. Najpierw był degustowany wczoraj Night Fever, potem Potiomkin, a jakoś na początku roku wyszedł 2028 Space Odyssey, czyli podobnie jak Potiomkin, RIS bez udziwnień, ale za to z większym ekstraktem. Wiem, że recenzje są pozytywne, więc skoro już wczoraj był RIS z Radugi, to stwierdziłem, że pójdę za ciosem.
Wygląd. Nieprzejrzyście czarne, z niemal nieistniejącą, ciemnobrązową pianką, która natychmiast znika.
Aromat. Kawa, mnóstwo kawy. Paloność jest zdecydowanie na pierwszym planie, za nią pojawia się odrobina kakao i nieco likierowego alkoholu. Jest też chlebowy słód. Przyjemnie złożony zapaszek, chociaż na razie nic nie urywa.
Smak. Ponownie mnóstwo paloności, tym bardziej kojarzącej się z kawą, że podszyta jest leciutką kwasowością od ciemnych słodów. Pojawia się też czekolada, choć dopiero na drugim planie. Alkohol jest nieźle ułożony i rozgrzewa, ale praktycznie nie piecze, za to bardzo fajnie współgra ze wspomnianą czekoladą, dając wrażenie jedzenia pralinki z likierem. W posmaku wraca paloność, ale już nie kawowa, a przypominająca przypalone pieczywo. Goryczka jest dość wysoka, ale nie pochodzi od chmielu; jest zdecydowanie palona.
Odczucie w ustach. Dość gęste, pełne piwo, nie ukrywające swojej mocy. Wysycenie jest bardzo niskie.
Ogólne wrażenie. Peanów zachwytu nie będzie. Tym niemniej trzeba przyznać, że to naprawdę solidne piwo, może i bez ekstrawagancji, ale za to z przytupem. Zdecydowanie warto spróbować. Przy takim ekstrakcie i pełni myślę, że powinno też całkiem dobrze nadawać się do wrzucenia na rok (a może i parę lat) do piwnicy. Nuty utlenienia z pewnością uczyniłyby z 2028 Space Odyssey prawdziwą bombę.
2028 Space Odyssey (Raduga)
Skład: woda, słód jęczmienny, słód pszeniczny, jęczmień palony, chmiel Magnat, drożdże US-05
Ekstrakt: 28°P
Alkohol: 12,5%