Dark, Arran
Dark, Arran
Mam parę znajomych, którzy mieszkają w Glasgow. Ona, rodowita Polka oraz on, rodowity Szkot, z tak ciężkim szkockim akcentem, że za każdym razem jak z nim gadam, muszę wytężać zwoje mózgowe, żeby go zrozumieć. Jakiś czas temu byli w Polsce i dokonaliśmy rytualnej wymiany piw. Ja im dałem swoje domowe stouty plus kilka porządnie wyleżakowanych porterów bałtyckich, w zamian dostałem parę szkockich craftów. Dzisiaj jeden z nich, Best Bitter według klasyfikacji BJCP, czyli Dark z browaru Arran.
Wygląd. Ciemnobursztynowe, wpadające w miedź. Klarowne. Pianka jasnobeżowa, drobna, wysoka na dwa palce i stosunkowo trwała.
Aromat. Lekko owocowy, przede wszystkim czuć tam wiśnie, wpadające nawet lekko w landrynki owocowe. Bardzo mocno ziemisty; przypomina obierki po kartoflach. Zakładam, że ziemistość to sprawka chmielu, ale bez podanego składu (poza słodami jęczmiennym i pszenicznym, ale to alergeny, więc musieli podać) ciężko stwierdzić.
Smak. Karmelowa podbudowa, nad nią zaś bardzo delikatna wiśnia i podobnie jak w aromacie, obierki po kartoflach. Pojawia się też bardzo lekka metaliczność, której jednak nie ma w aromacie, z czego wynikałoby, że to chmiel.
Goryczka. Niska, w zasadzie niemal żadna. Może lekkuchno ziołowa, ale trzeba się mocno skupić, żeby ją poczuć.
Odczucie w ustach. Lekkie, raczej wodniste. Wysycenie średnie w stronę niskiego.
Ogólne wrażenie. Pijalne, smaczne, solidne, chociaż nic nie urywa. W smaku i aromacie bardzo intensywne, ale jednocześnie leciutkie, zwiewne, ocierające się o wodnistość. Pewnie na imprezę bym nie pogardził kilkoma flaszkami, zwłaszcza, że przy 4,3% alkoholu piwo jest raczej sesyjne. Jak na styl, piwo jest naprawdę dobre. Może gdyby tych obierków było ciut mniej, powiedziałbym, że wręcz bardzo dobre.
Dark (Arran)
Skład: b.d.