Steebrugge Wit z browaru Palm
Steebrugge Wit z browaru Palm
Z czeluści szafy wygrzebałem ostatnio jakiegoś Witbiera. Steenbrugge Wit, cokolwiek by to nie było i skądkolwiek by się tam nie wzięło. Stał chyba kilka miesięcy, ale jest w terminie – na kontrze widnieje data 17 kwietnia 2017. Uwarzył toto Palm, a na kontrze informacje są niekompletne. Alkohol, informacja o alergenach (słód) i producent. No i jeszcze wzmianka w wyjątkowo lipnych morskich opowieściach, że piwo jest refermentowane w butelce i wzbogacone gruitem. Dokładny skład nie jest podany, podobnie jak ekstrakt początkowy. Ocena na Ratebeerze nie powala, ale skoro już wydobyłem, to i wypiję.
Wygląd. Słomkowe, dość mętne, w zasadzie nieprzejrzyste. Piana biała, drobno pęcherzykowa i zaskakująco niewysoka. Średnio trwała i średnio lepka, marginalnie zdobi szkło.
Aromat. Jak na witbiera przystało, mamy tu słodkawy aromat skórki pomarańczy oraz kolendrę. W tle bprzebija się też niezbyt wyraźny banan (wyraźniejszy podczas picia, wyczuwany retronosowo). Aromat jest świeży i zachęcający.
Smak. Piwo jest zdecydowanie wytrawne, z bardzo delikatnym zbożowym smaczkiem typowym dla słodu pszenicznego. Po chwili pojawia się posmak słodkawy, pomarańczowy, jakby lekko cukierkowy, a także kontrująca go leciutka ziołowość.
Goryczka. Bardzo niska, delikatnie ziołowa.
Odczucie w ustach. Niska pełnia, wysokie wysycenie.
Ogólne wrażenie. Przyzwoity Witbier, w sam raz do orzeźwienia się. W sumie aż szkoda, że takie lekkie i zwiewne piwo jest lane do takich malutkich buteleczek, bo piło się to jak fajną, lekką oranżadkę. Bez jakiegoś efektu wow, ale to solidna propozycja na ciepły dzień.
Steenbrugge Wit (Palm)
Skład: b.d.